czwartek, 23 stycznia 2014

Tatuś, tatulek, tato, ojczulek, tatko ... nawet nie wiesz jak tęsknie i jak bardzo Cię kocham :(

 Nie chcę ferii, ponieważ wolę rozmawiać z koleżankami w szkole :(  Nie ma to jak upomnienia na każdej lekcji, bo się rozmawiało. Ostatnio bardzo mi smutno. Kilka dni temu mój tato wyjechał, a ja już nie chcę tak żyć. Mieć ojca, ale tak nie do końca.... Bo przecież widuje go tylko dwa, trzy razy w roku. Pracuje gdzieś za granicą, bardzo rzadko dzwoni, gdy w końcu przyjeżdża to tylko kłóci się z mamą. Wczoraj w nocy płakałam, nie mogłam powstrzymać lecących po policzkach kropli łez. Ale już się z tym pogodziłam, nie którzy nie szanują tego, że posiadają ojca, który cały czas jest w domu. Mojego niestety nie ma :) To mnie najbardziej boli.  Nauczyłam się żeby w życiu wyszukiwać samych pozytywów. Zawsze, nawet gdy jest bardzo ciężko. Już taka jestem.  Wczoraj myślałam, że zobaczę go dopiero za 5/6 miesięcy, być może przyjedzie na Wielkanoc. Boję się o niego, bo miał operacje na nowotwór skóry. Musi sobie robić okłady, pracuje w brudzie, dlatego jakieś zanieczyszczenia mogą mu się tam przedostać i zacznie się paskudzić.. Mama też płakała. Wiele razy. Próbowałam ją jakoś pocieszać... Gdy tato wrócił w święta do domu i oznajmił nam, że ma ten nowotwór zaczęłam RYCZEĆ. Ręce miałam zimne, cała drżałam, moja twarz momentalnie zbladła. Cudowne święta, każdy by o takich marzył. Operacja odbyła się po nowym roku, nie wiem czy jest już okej... Boję się, ze rodzice nie chcą mi czegoś powiedzieć...
Idę spać :)
Dobranoc :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz