wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 2

 

To smutne, kiedy ojciec kocha swoją córkę. Kocha, aż zanadto. To przeobraża się w chorobe. Zaczynają się kłótnie, nie zgooda, bo ojciec jest nad opiekuńczy, aż w końcu zdarza się katastrofa. Katastrofa, która nie jednemu namiesza w życiu.
 

 Szybko znalazłem interesujące mnie książki. Poukładałem je w duży stos i położyłem na stole. Czytałem z ogromnym zainteresowaniem. Od czasu do czasu patrzyłem na dziewczynę, lecz stało się to monotonne, gdyż ona nie zwracała na mnie uwagi. Po dłuższym czasie przestałem się tym interesować i dalej czytałem, czekając aż deszcz przestanie padać. Wkręciłem się na dobre. Wsłuchiwałem się w pukające o parapet krople deszczu, aż w końcu złożyłem ręce i wsadziłem pomiędzy nie głowę. Nie wiedząc nawet kiedy, zasnąłem.
Obudził mnie śmiech. Piękny, zacny, wyrazisty głos, który wprost przenikał w mą dusze. Otworzyłem oczy, dziewczyna o długich włosach i grzywce, zakrywającej oczy, stała na de mną z promiennym uśmiechem. - Obudziłam Cię ? - spytała, a ja patrzyłem onieśmielony jej wdziękiem. Milczałem.
Nic już nie mówiliśmy, stałem i złapałem za jej policzki. Były takie zimne, gładkie. Po woli przeciągnąłem dłoń coraz wyżej i dotknąłem jej włosów. Były delikatne i miłe w dotyku. Nagle dotknąłem jej czoła i odgarnąłem grzywkę do tyłu. Zobaczyłem jej niebieskie, błyszczące oczy. To była ONA.
                                 ***
Na początku jej nie poznałem. Miała zawsze krótkie włosy, była nieco niższa i drobniejsza, miała ciemniejszą cerę. 




Ale to była ona, choć w dłuższych włosach, o bladej cerze, wyższym wzroście, ubrana elegancko, z bardziej kobiecą sylwetką. Była taka piękna, choć przecież nie żyła !
 
           Umarła tydzień temu, zamordowana przez ludzi, którzy chcieli wziąć za nią okup, ale sprawy potoczyły się za daleko. Jej ojciec zmarł kilka dni po tym na zawał serca. Zbyt cierpiał po utracie córki, którą wielbił bardziej niż własną żonę. Miał na jej punktcie obsesje, przez co ogromnie cierpiała. Kiedy odeszła poczułem przeszywający mnie ból. Teraz staliśmy razem, a ja objąłem ją w tali i mocno przytuliłem.
- To ty Elizabeth ? Jak to możliwe, że znowu żyjesz ? - spytałem.
- Kocham Cię ! - odpowiedziała.
- Wprost nie mogę uwierzyć, trudno mi to wszystko pojąc ! - krzyknąłem.
Wtuliłem się w jej włosy, musnąłem ustami jej szyje, po czym delikatnie pocałowałem ją w usta. To było niesamowite. Nie byłem na tyle odważny, aby odpowiedzieć jej, że ją kocham.


Boże, wreszcie spełniłeś mą modlitwę.


Dziękuje i przepraszam, że w Ciebie nie wierzyłem.