To smutne, kiedy ojciec
kocha swoją córkę. Kocha, aż zanadto. To przeobraża się w
chorobe. Zaczynają się kłótnie, nie zgooda, bo ojciec jest nad
opiekuńczy, aż w końcu zdarza się katastrofa. Katastrofa, która
nie jednemu namiesza w życiu.
Szybko znalazłem
interesujące mnie książki. Poukładałem je w duży stos i
położyłem na stole. Czytałem z ogromnym zainteresowaniem. Od
czasu do czasu patrzyłem na dziewczynę, lecz stało się to
monotonne, gdyż ona nie zwracała na mnie uwagi. Po dłuższym
czasie przestałem się tym interesować i dalej czytałem, czekając
aż deszcz przestanie padać. Wkręciłem się na dobre. Wsłuchiwałem
się w pukające o parapet krople deszczu, aż w końcu złożyłem
ręce i wsadziłem pomiędzy nie głowę. Nie wiedząc nawet kiedy,
zasnąłem.
Obudził mnie śmiech.
Piękny, zacny, wyrazisty głos, który wprost przenikał w mą
dusze. Otworzyłem oczy, dziewczyna o długich włosach i grzywce,
zakrywającej oczy, stała na de mną z promiennym uśmiechem.
- Obudziłam Cię ? - spytała, a ja patrzyłem onieśmielony jej
wdziękiem. Milczałem.
Nic już nie
mówiliśmy, stałem i złapałem za jej policzki. Były takie zimne,
gładkie. Po woli przeciągnąłem dłoń coraz wyżej i dotknąłem
jej włosów. Były delikatne i miłe w dotyku. Nagle dotknąłem
jej czoła i odgarnąłem grzywkę do tyłu. Zobaczyłem jej
niebieskie, błyszczące oczy. To była ONA.
***
Na początku jej nie
poznałem. Miała zawsze krótkie włosy, była nieco niższa i
drobniejsza, miała ciemniejszą cerę.
Ale
to była ona, choć w dłuższych włosach, o bladej cerze, wyższym
wzroście, ubrana elegancko, z bardziej kobiecą sylwetką. Była
taka piękna, choć przecież nie żyła !
Umarła
tydzień temu, zamordowana przez ludzi, którzy chcieli wziąć za
nią okup, ale sprawy potoczyły się za daleko. Jej ojciec zmarł
kilka dni po tym na zawał serca. Zbyt cierpiał po utracie córki,
którą wielbił bardziej niż własną żonę. Miał na jej punktcie
obsesje, przez co ogromnie cierpiała. Kiedy odeszła poczułem
przeszywający mnie ból. Teraz staliśmy razem, a ja objąłem ją
w tali i mocno przytuliłem.
-
To ty Elizabeth ? Jak to możliwe, że znowu żyjesz ? - spytałem.
-
Kocham Cię ! - odpowiedziała.
-
Wprost nie mogę uwierzyć, trudno mi to wszystko pojąc ! -
krzyknąłem.
Wtuliłem się w jej
włosy, musnąłem ustami jej szyje, po czym delikatnie pocałowałem
ją w usta. To było niesamowite. Nie byłem na tyle odważny, aby
odpowiedzieć jej, że ją kocham.
Boże,
wreszcie spełniłeś mą modlitwę.
Dziękuje i przepraszam, że w Ciebie nie wierzyłem.